Australia to miejsce kontrastów - z jednej strony morze, z drugiej stepy i obszary pustynne, piękno przeplata się z dzikością i niebezpiecznym żywiołem. Kontynent ten jest miejscem zamieszkania najpiękniejszych i najciekawszych zwierzęta świata, ale też tych najgroźniejszych. Australia - istny żywioł. Podobnie jest z australijskimi kapelami. Dziś przedstawię Wam kilka z nich, które podobnie jak ich rodzimy kraj - energetyzują, zachwycają i rozpalają nawet najchłodniejsze serca. Nie sposób wymienić je wszystkie w jednym poście, dlatego poniżej znajdziecie, subiektywnie, najciekawsze propozycje kraju węży i pająków (czy też kangurów i misiów koala, ale wolę pierwszą opcję). Ruszajmy na pierwszą część tej fascynującej podróży! www.empik.com The Beatles każdy zna, pewnie wiele osób nawet lubi. Australijską odpowiedzią na ten zespół wszech czasów był The Easybeats . Solidna dawna rock and rolla w światowym wydaniu. Zespół powstał w 1964 roku w Sydney, a jakże. Pomimo krótkiego istnienia,
Jedenasty studyjny album szwedzkiego zespołu melodic death metalowego 3 maja ujrzał światło dzienne. Czym tym razem zachwycą fanów Wikingowie z mroźnej północy? www.amonamarth.com W piątek ukazał się kolejny krążek Amon Amarth, promowany wcześniej singlami Raven's Flight oraz Crack the Sky . I tym razem muzycy nie zawiedli, wracając po trzech latach w pięknym stylu. Berserker zawiera 12 energicznych, ciężkich kawałków, które uraczą każdego fana ciężkich, nordyckich brzmień. Zespół nie stracił swojego charakteru i mroźnej, elektryzującej drobinkami lodu i ognia duszy, za którą pokochałam zespół. Muzycy zabierają słuchacza w podróż po barwnej, zaskakującej i krwawej mitologii nordyckiej. Głos Johana Hegga, którego wielką fanką jestem, mroczny, a jednocześnie wspaniale zrozumiały, mimo głębokiego, charczącego growlu, dodaje opowiadanym historiom surowości, oddając klimat mroźnych krain, gdzie toczą się historie. Bohaterami są główni mieszkańcy Asgardu, ale również posta