Przejdź do głównej zawartości

Nowy album Amon Amarth "Berserker"

Jedenasty studyjny album szwedzkiego zespołu melodic death metalowego 3 maja ujrzał światło dzienne. Czym tym razem zachwycą fanów Wikingowie z mroźnej północy?


amon amarth; phrasing-sweetie
www.amonamarth.com



W piątek ukazał się kolejny krążek Amon Amarth, promowany wcześniej singlami Raven's Flight oraz Crack the Sky. I tym razem muzycy nie zawiedli, wracając po trzech latach w pięknym stylu. Berserker zawiera 12 energicznych, ciężkich kawałków, które uraczą każdego fana ciężkich, nordyckich brzmień. Zespół nie stracił swojego charakteru i mroźnej, elektryzującej drobinkami lodu i ognia duszy, za którą pokochałam zespół.

Muzycy zabierają słuchacza w podróż po barwnej, zaskakującej i krwawej mitologii nordyckiej. Głos Johana Hegga, którego wielką fanką jestem, mroczny, a jednocześnie wspaniale zrozumiały, mimo głębokiego, charczącego growlu, dodaje opowiadanym historiom surowości, oddając klimat mroźnych krain, gdzie toczą się historie. Bohaterami są główni mieszkańcy Asgardu, ale również  postaci mniej znane we współczesnej kulturze, jak smok Fafnir. Utwory opowiadają także o wojnach, obnażając emocje wojowników i zabierając nas w sam środek batalii, jakie toczyły się w Europie. Zespół zainspirowany serialem Wikingowie oraz podróżą głównego bohatera - Ragnara, do Anglii w poszukiwaniu zemsty, stworzył kawałek Raven's Flight, który jest wyjątkowy pod względem muzycznym. Jak mówi Olavi Mikkonen, gitara prowadząca zespołu, Raven's Flight jest najbardziej heavy metalowym kawałkiem zespołu, utworem o innym, niż zazwyczaj, podkręconym tempie. Utwór faktycznie jest nietypowy dla zespołu, ale jak dla mnie - najlepszy na albumie. Ma moc, noga sama zaczyna podrygiwać mówiąc reszcie ciała "Wstań i zatrzęś głową!".




O czym tak naprawdę śpiewa zespół?


Bez znajomości mitologii nordyckiej trudno słuchaczowi wyłapać wszystkie niuanse oraz zrozumieć w całości opowiadane historie, jakie serwuje zespół (nie tylko na tym albumie). Co mnie zaskoczyło, a jednocześnie uradowało, to nagrania na oficjalnym kanale zespołu w serwisie YouTube (link TUTAJ), na którym Hegg opowiada o każdym utworze, pozwalając na lepsze zrozumienie, co za tym idzie, pełniejszy odbiór najnowszej twórczości zespołu.

Prócz historii wojennych i perypetii asów, na krążku znajdują się również utwory stylizowane na pieśni wojenne. Są to między innymi Shield Wall oraz Valkyria. Pierwszy z nich odnosi się do walki wikingów z tarczami w ich rękach (tzw ściany tarcz). Obraz ten, choć prawdopodobnie fałszywy, poddawany w wątpliwości, został spopularyzowany i szeroko stosowany w filmach na temat wojowniczego ludu północy. Drugi - Valkyria, jest modlitwą do wojowniczej bogini o uzdrowienie ciała po bitwie, długie życie i pomyślność w powrocie do domu.

Werdykt? Świetny album, must have tej wiosny. Nie sądzę, że trzeba dodawać więcej.

Amon Amarth w Polsce

Zespół zapowiedział swoją obecność pierwszego dnia na krakowskim festiwalu Mystic Festival, który odbędzie się w dniach 25-26 czerwca tego roku. Zespół na jednej scenie wystąpi razem z Slipknotem oraz Testamentem (a lineup jest o wiele większy i robi wrażenie). Czy Szwedzi pokażą, jak się bawią wikingowie, czy będzie ogień? Jestem pewna, że ich występ, promujący nowy album, będzie niezapomnianym przeżyciem.

Komentarze

  1. Dzięki za fajną recenzję, właśnie sobie słucham tego albumu!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Najchętniej czytane

HIM - żegnamy Was (relacja z koncertu, Warszawa 28.11.2017)

Dziś będzie trochę romantycznie, ale wciąż metalowo, bo tym razem relacja z koncertu zespołu HIM. HIM jest fińskim zespołem, który stworzył nowy rodzaj muzyki - love metal. Zespół został założony 26 lat temu w Helsinkach przez Ville Valo (wokal), Mikko “Linde” Lindströma (gitara) oraz Mikko “Mige” Paananena (bas). W marcu tego roku HIM ogłosił smutną wiadomość dla fanów - zespół rozwiązuje działalność i rusza w trasę koncertową po świecie, by zagrać dla swoich fanów ten ostatni już raz. We wtorek 28 listopada HIM zagrał w warszawskim klubie Stodoła. Pomimo wielu negatywnych komentarzy o braku zaangażowania i kontaktu z publicznością muzyków a także o niezbyt ciekawych wcześniejszych koncertach, polscy fani przybyli tłumnie na koncert. Bilety wyprzedały się niemalże natychmiast po tym, jak ruszyła sprzedaż. Supportem Finów był amerykański zespół z Atlanty - Biters, który choć istnieje dopiero od 2009 roku, zatrzymał się w czasach świetności glam i hard rocka. Panowie przekazali pu

Wrocławska 3-majówka 2018

Majówka już dawno za nami, przypomnę Wam jednak dzisiaj te chwile wolności i odpoczynku. Opowiem Wam o tegorcznej edycji wrocławskiej 3-majówki, jednego z przyjemniejszych i świetnie przygotowanych festiwali muzycznych, na których miałam okazję być. http://www.3-majowka.pl/ Dla porównania, w zeszłym roku pisałam o Metal Hammer Festival w katowickim Spodku, który zawiódł mnie pod kątem technicznym (więcej na ten temat TUTAJ ). Ani razu nie słyszałam sprzężeń, problemów z głośnością, czy opóźnień! Nagłośnienie było świetnie przygotowane, nie było słuchać pogłosów a będąc akurat na koncercie na Pergoli, można było usiąść po drugiej stronie sadzawki i słuchać, siedząc na trawie i popijając piwo, a muzyka i tak była dobrze brzmiąca i słyszalna. Artyści zaczynali o czasie, co jest dość nietypowe w muzycznym świecie. Nietypowe, jednakże przyjemne, związane z dużym szacunkiem do odbiorcy. DZIEŃ PIERWSZY (1.05) Pierwszego dnia koncerty zaczęły się dość późno przez wzgląd na odby

Koncert: Łaty i Frankenstein Children (Wrocław, Stara Piwnica, 29.06.2018)

Dziś trochę od czterech liter strony - napiszę coś o wydarzeniu najnowszym, w następnych postach opowiem Wam o minionych wydarzeniach (koncert Hollywood Vampires oraz Parkway Drive). Prócz wielkich wydarzeń i dużych koncertów, lubię czasem wpaść na mały, wręcz kameralny koncert młodych artystów. Dziś wylądowałam na podwójnym koncercie. Dwie młode formacje - Frankenstein Children oraz Łaty pokazały się na letniej scenie Starej Piwnicy we Wrocławiu. Przyjemnie, ciepło, zimne piwo, czego można chcieć więcej? Z pewnością dobrej muzyki. Pierwszy zespół, czyli Frankenstein Children , prezentuje coś, co ciężko mi zaklasyfikować. Nazwałabym to połączeniem alternatywnego rocka i synth popu, jednak sam zespół pisze o sobie jako o wykonawcy groovepunku. Nie jest to zdecydowanie rodzaj muzyki, za którym szaleję. Jak można wywnioskować po wcześniejszych wpisach na blogu, wolę mocniejsze brzmienia. Znacznie mocniejsze. Co nie zmienia faktu, że nie znalazłam czegoś dla siebie. Kawałek